
Nie wiem jak to się dzieje, że jakieś wydarzenie uruchamia cały ciąg myślowy i z piskiem opon zatrzymuje się w najmniej oczekiwanym miejscu.
Cofnęło mnie w zamierzchłe czasy.
Nie myślcie, że te dwie dziewczynki są grzeczne i poukładane, a świat wokół w odcieniach szarości.
To był najbarwniejszy okres w naszym życiu. Z ciasnego mieszkania w Warszawie przenieśliśmy się do piętrowego domku w podwarszawskiej miejscowości. Zarośnięty ogród, drzewa, staw i strych pełen skarbów.
Odkrywaliśmy ten świat metodycznie i z zachwytem. Wszystkie doświadczenia mnożyliśmy przez cztery, bo tyle liczyła nasza gromadka (no, może Mały na początku trochę odstawał, ale po przywiązaniu do krzesła nie sprawiał zbytnich kłopotów).
Prowadziłyśmy z Dorotą filozoficzne rozważania – co by było, gdyby …
Jednym z gdybów było pytanie – co by było, gdybyśmy zawisły na belce do góry nogami i w tej pozycji zrobiły siku.
Nikt nie mógł nam dać lepszej odpowiedzi, niż my same.
No cóż, eksperyment okazał się trochę kłopotliwy, ale do dziś pamiętam wnioski, do jakich wówczas doszłyśmy. Nie sikaj do góry nogami jeśli nie jesteś chłopakiem.
Takie doświadczanie życia w różnych jego aspektach, bez lęku o końcowy rezultat, z optymizmem i radością zostało nam do dziś.
JAK-TO-RÓW? TO TYLKO WKLĘSŁA GÓRA.